Znane w całym kraju i za granicą gospodarstwo agroturystyczne spłonęło na początku maja. Na szczęście w pożarze nikt nie ucierpiał, ale straty - według właścicieli -znacznie przekraczają podawane wcześniej 1,5 mln złotych.
Prokuratura oparła się na opinii biegłego, który ocenił, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej - mówi rzecz Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Łukasz Janyst. Jak dodaje - śledczy wykluczyli, by doszło do celowego zaprószenia ognia. Ponadto - nie było bezpośredniego zagrożenia życia ludzkiego, a jedynie mienia dużych rozmiarów.
Jak mówi właścicielka gospodarstwa Dżenneta Bogdanowicz - sama nie wie jakie są straty, ale na pewno znacznie większe niż półtora miliona zł.
Ubezpieczyciel bardzo szybko wypłacił odszkodowanie, z pomocą przyszło mnóstwo ludzi, rozpoczęły się internetowe zbiórki pieniędzy.
Dżenetta Bogdanowicz podkreśla, że wciąż jest pod ogromnym wrażeniem ludzkiej życzliwości. Przez całe lato przyjmowała gości w podarowanym przez jednego z darczyńców ogromnym namiocie. Jak mówi - na razie nie wie, co będzie gdy zrobi się chłodniej, boi się zimy.
Dokumenty niezbędne do rozpoczęcia odbudowy Tatarskiej Jurty są już niemal gotowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - prace rozpoczną się we wrześniu. A marzeniem Dżenetty Bogdanowicz jest to, by choć częściowo przygotować budynki i pierwszych gości przyjąć w przyszłoroczny długi majowy weekend.
Zapraszamy również do obejrzenia naszej relacji z tego tragicznego pożaru.
Zdjęcia oraz informacje dotyczące pożaru. Kliknij tutaj.
opr./PM/