Dziewiczy Ług to idealne miejsce do prowadzenia konspiracji. Jedyny dom Kostrów a najbliższy sąsiad o kilometr, las za stodołą a w domu schron pod podłogą z wejściem zastawianym łóżkiem.
Rodzina Kostrów nie pochodziła stąd . Przybyli tu z Mazowsza wykupując przed wojną 21 hektarowe gospodarstwo właśnie w Dziewiczym Ługu. Pochodzili z rodziny szlacheckiej a pieniądze na wykup gospodarstw zdobył Piotr Kostro za oceanem . Do Polski powrócił w 1922 roku.
W Konspiracji byli: Franciszek ps. ”Grab”, Henryk ps. „Żbik” . Teodor Bronisław ps. „ Gołąb”, Kazimierz ps. „Brzoza”
Teodor Kostro z polecenia AK pracował w żandarmerii niemieckiej w Szudziałowie dzięki czemu przekazywała meldunki o akcjach miejscowej żandarmerii. W obawie przed represjami NKWD wyjechał na Ziemie Wyzyskane.
Franciszek za działalność w AK trafił na dwa i pół roku do Rawicza (wyrok brzmiał 5 lat) Po powrocie do domu okazało się, że miał tak pokancerowana głowę ,że nie chodził do fryzjera a jedynie brat mógł go ostrzyc omijając liczne rany, guzy i zrosty. Zmarł w wieku 47 lat.
18 października 1945 roku na podwórze Kostrów weszło kilku UB-owców. Byli podpici. Ojciec w tym czasie był na sumie w Szudziałowie. Pojmali Henryka i zaczęli już bić na podwórzu. Robili to na oczach rodziny. Pytali o schron z bronią. Gdy bicie nie pomogło poprowadzili „Żbika” w stronę szosy a tam samochodzie czekał już ten, który go wydał. Bicie zaczęło się na nowo. Gdy wracali na podwórko Henryk zataczał się od uderzeń a oprawcy „prostowali” go kolbami karabinów. Jeden z oprawców krzyknął do matki:
Zobacz matko jak wychowałaś syna na bandytę. Ubeckiemu bestialstwu przyglądał się najmłodszy z Kostrów 13 letni Tadeusz . Musiał trzymać psa gdy oprawcy maltretowali brata.
Tego dnia za stodołą rozstrzelali Henryka . Echo w lesie jeszcze długo niosło huk serii karabinów. Po powrocie z egzekucji skatowali jeszcze Kazimierza i okradli dom.
Ciało Henryka odnaleźli bliscy. Miał zgruchotaną czaszkę i ślady po kilku trafieniach pocisków. Był bez butów. Pozbawili go ich ubeccy oprawcy. Pochowano go w Szudziałowie ale nie było komu nieść chorągwi. Ludzie się bali gdyż cmentarz był otoczony przez Ubowców i milicjantów. Rodzina była dalej prześladowana przez UB. Na gospodarstwie pozostał najmłodszy z Kostrów Tadeusz.
2 lipca 1989 roku odprawiono w Szudziałowie mszę za duszę zamordowanego „Żbika” a brat Bronisław, który powrócił z USA ufundował krzyż i płytę z napisem o 20 letnim wiernym synu polskiej ziemi.
Na zdjęciu Partyzanci oddziału AKO _Bohuna_ podczas ćwiczeń terenowych pod Szudziałowem. W pierwszym rzędzie mierzy z karabinu Witold Ziółkowski, obok K. Korzeniowski, nad nim przy erkaemie Leonard Janowicz z cyklu zbrodnie sokólskiego UB
źródło: Krzysztof Promiński
opr.WZ