Zapraszamy do zapoznania się z historią ostatniego żyjącego żołnierza AK z gminy Dąbrowa Białostocka, autorstwa pana Edwarda Rećko ze wsi Lewki.
Życiorys Edwarda Rećko urodzonego 1 stycznia 1928r. w Dąbrowie Białostockiej.
Opowieść życiowa autora.
„Do pasienia krów trzeba iść było od świtu
i w tym czasie nie było wielkiego dobrobytu.
W roku 1935 do szkoły mnie zaprowadzili
I w pierwszą ławkę posadzili.
W szkole nauka szła znakomicie,
Bo przy starszych nauczyłem się w zeszycie.
W roku 1939 przyszli bolszewicy straszna biedota,
Jak szli przez wioskę wyglądaliśmy za płotu.
W szkole do tyłu rok odsadzili
I po swojemu nas Polaków uczyli.
W domu bolszewików nie cierpieli,
To i do kamieni, jechać nie chcieli.
Ojciec w domu dzieci wychowywał patriotycznie
No ale nastały czasy bardzo krytyczne.
Rok 1941 brat podoficer z przed wojny
U nas zostaje punkt kontaktowy bardzo hojny.
Brat mnie dowódcom pokazał
I pocztę do swoich wozić kazał.
Roznosiłem meldunki, roznosiłem rozkazy,
Czasami w tygodniu kilka razy.
U nas w piwnicy był punkt kontaktowy,
Piwnica obrosła pokrzywą hen do chłopa głowy.
Do piwnicy chodzić nie wszystkim było wolno,
Ja tam chodziłem skrytą ścieżką polną.
W roku 1943 przysięgę przed dowódcą złożyłem,
I dalej odważnie meldunki nosiłem.
W roku 1944 przez żandarmów schwytany,
I do Grodna na punkt rozdzielczy wysłany.
W Grodnie młodocianych osobno rozdzielili,
I brygadę Arbajt Front Niemcy zrobili.
Deptano mnie w Grodnie niemieckim butem,
I trzymano w niewoli za kolczastym drutem.
W Grodnie na ulicy Piłsudskiego nas zakwaterowali,
I do roboty folksdojcze pod karabinami gnali.
W robocie na kolei Żukowskiego zapoznałem,
A do roboty Niemcom, chęci nie miałem.
Żukowski mieszkał na Jagiellońskiej i wejście od podwórka,
Zapoznał mnie z sierżantem pseudonim „Wawiórka”.
Zapoznań było więcej, byłem bardzo zdolny,
A ulotki mi dawał sierżant – pseudonim „Polny”.
Ulotki roznosiłem rozkazy wykonywałem,
I bywało, że w aresztach sromotnie płakałem.
W więzieniu folksdojcza Gierszczewskiego trupem nazywali,
Bił bez miłosierdzia i używał stali.
W domu zebrała się rodzina, Stacha obwiniali
I tak na niego ciągle narzekali.
Aż tu przyszedł sąsiad, zuch na tamte czasy,
Służył w carskiej armii, na spodniach nosił czerwone lampasy.
Ten mówił do matki: - jakoś ci do płaczu skoro,
Jest przecież wojna jeden zginie – masz jeszcze siedmioro.
Dzięki chłopom z Grodna więzienie odbili,
I nas wszystkich więźniów na wolność puścili.
Akcja była szybka, padło kilka strzały,
Ten co otwierał cele był chłopak wspaniały.
Ktoś krzyknął z akcji – Nit jesteś wolny!
Wracaj do domu jeśli jesteś zdolny.
Do domu wracałem wojska hen na szosie,
A ja powrót miałem w śródpolnym od kosie.
Do wioski wróciłem w domu wielka radość,
A za to wszystko Panu Bogu za dość.
Przeżyłem dwie okupacje czarna i czerwona,
U bolszewików gwiazda, a u Niemców wrona.
W Brześciu nad Bugiem dwa agresory się spotkały,
Czarny i czerwony i tak wariowały.
Polskę między siebie rozbierały.
Front nad Kanałem Augustowskim wojska dookoła,
A dla nas Polaków sprawa niewesoła.
NKWD grasują, szpicle podpowiadają,
I naszych Akowców w kazamaty zamykają.
Generał Okulicki AK rozwiązał,
Ale Akowcom Niezłomnym na własną rękę działać kazał.
Żołnierze Niezłomni WiN utworzyli,
I punt kontaktowy znowu u mnie zrobili.
W roku 1945 do Żołnierzy Wyklętych się wpisałem,
I wymianę poczty WiN rozklejałem.
Robota szła bardzo znakomicie,
Bo wszystkich żołnierzy miałem w zeszycie.
- „Brzoza”, „Limba”, „Klon”, „Modrzew”, „Rakieta”, i „Broczek”,
Idąc z meldunkami brałem się pod boczek.
Kolegę brata z wojska Lengiewicz nazywali,
Wracając z powrotem z pocztą do „Igły” zaglądali.
Był też kolega brata „Goliat” co KEDYW prowadził,
Kolega brata z Lengiewiczem, często się radził.
1946 brat na spotkaniu „Biskupa” wojsko sformował,
Więc przez UB był poszukiwany w chacie nie nocował.
1947 w Grodzisku komedyjka – wszystkich aresztowali,
I do kolan po śniegu do Suchowoli gnali.
Trzy dni w Suchowoli na śledztwie trzymali,
I kijem po plecach zeznania wymuszali.
Po trzech dniach do domu puścili
Ale podpisać kazali, żeby nic nie mówili.
Tych co na liście mieli, jak bandytów katowali,
Bili do tej pory, aż się przyznali i broń oddali.
Jednego na śledztwie w Suchowoli zabili,
A potem po śmierci wzięli postrzelili.
UB i NKWD chatę naszą nawiedzali,
I w niejednym miejscu podłogę zrywali.
1944 front nad Kanałem Augustowskim ustawili,
A do wsi wygnańców z nad Kanału wprowadzili.
Chata niewielka największy pokój majorzy zabrali,
Rodzina wielka, więc wszyscy na roszcie spali.
Na końcu wsi NKWD-ziści się zakwaterowali,
I rano przed wschodem słońca gospodarstwa sprawdzali.
Zobaczyli, że u nas drzwi od środka zamknięte – partyzanci spali,
Więc nas z bratem z rosztu zegnali i pod ścianą postawili.
Jednego bojca po prokuratora wyprawili.
Matka wyszła z chaty bojca za automat schwyciła,
- to są moje syny, ja ich urodziła -.
W chacie dużo szumu majorów obudzili,
Wyszedł major Szabanow – Gruzin, to i nas pozostawili.
1948 roku obowiązkowe dostawy nam wcielili
I chłopów do więzienia za nie sadzili.
Trzeciej klasy gruntów chłopom narzucali,
Chłopy podatków po tym nie płacili.
Poborca szedł do wioski do każdej chaty
Zabierał chłopom, co się dało rozmaite magnaty.
Zabierał dywany, kożuchy i buty.
Ciężkie były czasy płakały kobiety na takie reduty.
Szli do mnie chłopy jak do biura – napisz podanie,
Jeśli dobrze pójdzie – jak umorzą- będzie jakieś danie.
Rolnicy po lasach z krowami nocowali,
Uciekali jak mogli, bo i krowy zabierali.
Rolnikom starej maszyny, starego traktora nie sprzedają,
Stare maszyny na złom odprowadzają.
1950 na szkole czerwone sztandary zawieszono,
Czerwone sztandary oberwano – chłopców namówiono.
KB po wiosce wywiad prowadzili,
A mnie za stodołą, pistolet pod gardło podstawili.
1953 – na zebraniu we wsi chłopy sołtysem mnie wybrali,
Nie po myśli było ubowcom, wybory powtarzali.
Na posterunek do Dąbrowy chłopów wzywali –
- Rećko stawiał wódkę! – chłopom zarzucali.
Przez długi czas mnie śledzili i podejrzewali,
A od czasu do czasu na posterunek do Dąbrowy wzywali.
Zapoznałem się z panienką – Regina Masłowszczanka,
Piękna była dziewczyna, śniła mi się co ranka.
Na Boże Narodzenie ślub w kościele zamówiłem,
Byłem sołtysem kościelnym, za ślub nie płaciłem.
Po ślubie w Grodzisku na kolonii poczęstunek u matki,
Po wszystkim wiozłem Renię do domu, chłopcy robili „rogatki”.
O czasie czemu tak lecisz jak huragan szalony,
Dokąd, gdzie pędzisz i w jakie strony?
Po drodze ze sobą przeszłość zabierasz
I ślady jej za sobą zacierasz.
Czemu tak szybko kartki z kalendarza zrywasz,
I lata młodości ze sobą bezpowrotnie zabierasz?
Jesteś bezlitosny, bo na nic nie zwracasz uwagi,
Niedawno witaliśmy rok nowy, a już mu odchodzić każesz.
Czemu zabierasz ze sobą dni radości i młodości,
A pokrywasz twarze zmarszczkami starości?
Pędzisz jak wicher przez pola, lasy i ostaje,
A zabierasz stare i nowe przynosisz zwyczaje.
Choć w ciężkiej pracy czoło i oczy potem się rosiły,
To zupełnie inaczej ludzie dar Boży ceniły.
Jakże szybko dziewczęta i niewiasty z łąk wygnałeś,
I zgrabiarkami i belarkami je zastąpić zechciałeś.
Pamiętam jak nad rzeką Biebrzą wesoło było,
Gdy setki dziewcząt i niewiast siano grabiło.
Panny na łąkach tak pięknie śpiewały,
Ludzie na trzy powiaty ten ich śpiew słyszały.
Białystok, Augustów i Sokółka,
To była panien i niewiast spółka.
Na łąkach śmiechy i śpiewy się rozlegały,
A chłopcy za dziewczynami się uganiały.
Jak wtedy żeleźniakiem z domu się wyjechało,
Na żeleźniaku siano fajnie pachniało.
Nie widać już dzisiaj dziewcząt z pola wianki noszących,
Nie widać też i chłopców na nie z wodą czekających.
Nie widać i na polach dziesiątków stojących,
Jakby żołnierzy w szyku paradujących.
Ludzie dziś nie widzieli bojca, na karabinie bagnet noszącego,
Albo oddziału niemieckiego w hełmach spacerującego.
W roku 1941 jadących bolszewików – wojskowe psubraty,
Obrzuciłem kamieniami i uciekłem do chaty.
Bojcy za mną do chaty raźno wskoczyli,
I do paki w Dąbrowie mnie wsadzili.
W Dąbrowie NKWD jak chwycili za głowę – pazury jak ćwieki,
Myślałem, że po minie, żem już zginą na wieki.
W NKWD powiedzieli: - tyś w bojców rzucał kamieniami!
- będziesz bratać się bratku z białymi niedźwiedziami!
W niedzielę 22 czerwiec z rana, strzały podobne do wojny,
Wypuścił mnie ciurmy klucznie z Dąbrowy, bo był bogobojny.
O Boże okaż nam się życzliwy
I przynieś nam rok 2020 radosny i szczęśliwy.
Już na ulicy ławki przed domem opustoszały,
I umilkły śpiewy co się wieczorem rozlegały.
Nie słychać wieczorem jak klekoczą ciernice,
Nie zbierają się już po domach kondzielnice.
Ne słychać przed świtem cepów zboże młócących,
Nie ma żaren mąkę, na czarny chleb mielących.
O czasie jak ty wszystko na wiosce odmieniłeś,
Jak na chłopskie pola kombajny wprowadziłeś.
Nie ma dziś bolszewików, co do wożenia kamieni gnali,
Kto nie pojechał do kamieni – Sybir obiecali!
Jechali chłopcy do kamieni, jak na wesele,
Nie było jak odpocząć, nawet w niedziele.
Przyszedł 22 czerwiec wojna, bolszewicy zgłupieli,
Szli do Kamiennej na pociąg, potem się cofnęli,
A tam przyjechał pociąg niemiecki ruscy na nim stali.
Najechało do Polski komsomolców, co krzyże łamali,
Trzeba było dać im kwaterę, no i długo spali.
Komsomoły na samochody kamieni nawrzucali,
Cieszyli się, że u polskich chłopów dobrze się odżywiali.
U nas we wsi dwie róże – panien ze trzydzieści było,
Chłopców wielu z Miedzianowa do nich przychodziło.
Miedzianowo, Małowista, Pokośno, Domuraty
Byli z muzykantami prosili u nas chaty.
Zabawa była fajna, wesoła i miła,
Mama była młoda, ładna i fajnie tańczyła.
Tato dawał chaty na zabawę, bez żadnej przyczyny,
Przychodziły do taty sąsiady na zabawę patrzały i kielicha nalewały.
Dzięki ci czasie, że pracę lżejszą uczyniłeś,
Ale i martwotę na wiosce wprowadziłeś.
O przynieś nam Nowy Rok 2020 radosny i bogaty,
Niech on radością rozjaśni wszystkie polskie chaty.
O czasie wstaw się do Pana Boga za mani,
Byle nas nie opuszczał swoimi łaskami.
Przeżyłem wszystkie okupacje, orałem, młóciłem, kosiłem trawę, kosiłem zboże –
Za wszystko co przeżyłem dziękuję Tobie Panie Boże.
Rećko Edward wieś Lewki 16-200 Dąbrowa Białostocka.
Post Scriptum:
Czasami myśl smutna w głowie się rodzi,
Nic więc dziwnego starość przychodzi.
Idę parę kroków, staję przy szafie,
Jak ten cielak czasami się gapię.
Pojęcia nie mam czego ja wstałem,
Czego tak bardzo kielich chciałem.
A coraz częściej, to on mi szkodzi,
Bo to naprawdę starość przychodzi.
Jadę do miasta przeglądam spodnie,
Żeby wśród ludzi wyglądać godnie.
Myślę o żonie, strach na mnie wchodzi,
Tak to jest jak człek stary i starość nadchodzi.
Tak to już jest, znalazłem się w nędzy,
Nie zaoszczędziłem sobie pieniędzy.
Ale nie pojmiecie tego wy, ludzie młodzi,
Jak jest przy kim żyć gdy starość nadchodzi.
Pomimo moich najlepszych chęci,
Nie zawsze mogę mieć za wiele dobrej pamięci.
Choć mi teraz źle się powodzi,
Ale zawsze mam na myśl, że starość przychodzi.
Spokojnie patrzę jak świat się zmienia,
Jak wiek mój mądrości daje i jak mądrość zabiera.
Więc witaj starość, niech nam długo służy,
Nawet wtedy, gdy dzień nam się dłuży.
Myślę i sądzę tak w tym to rzecz cała,
By jak najdłużej ta starość trwała.
Dożyłem czasu, gdy świnie i krowy trzeba kolczykować,
I za wszystko trzeba płacić, pieniądze szykować.
Za wszystko trzeba płacić woda, śmieci – tego nigdy nie było,
Wolna Polska dla Brukseli pieniądze liczyła.
Wszystko to wydumałem sam bez żadnej pomocy,
Ale jak coś mi się przypominało, to wstawałem nawet i w nocy.
Porucznik Armii Krajowej Rećko Edward
58 lat sołtys we wsi Lewki gm. Dąbrowa Białostocka (Lewki 15.II.2020r.)
opr. /FL/