Teraz zmienił zdanie. Chce, by badaniu wariografem poddał się także trzeci z mężczyzn, który opisał całe zdarzenie.
Chodzi o zbrodnię sprzed prawie 7 lat, która długo pozostawała niewyjaśniona. Ostatecznie jeden z zatrzymanych mężczyzn opisał całe zdarzenie. Twierdzi, że Agnieszka zaprosiła na kawę jego kolegę, ale poszli trzej. Nie mieli takiego zamiaru, jednak w mieszkaniu doszło do gwałtu i zabójstwa.
Pozostali dwaj oskarżeni zapewniają, że w ogóle w domu ofiary nie byli. Proces miał już się kończyć, ale w ostatniej chwili - sąd zdecydował się jeszcze na badania wariografem. Jak podkreślał sędzia Sławomir Cilulko - sprawa jest zawiła, dlatego "należy skorzystać w takiej sytuacji z każdej możliwej opcji dowodowej".
Prokurator Agnieszka Kalisz ma jednak wątpliwości, czy taki dowód będzie można wykorzystać. Jak mówi sama rozważała jego przeprowadzenie, ale zwykle robi się to na samym początku śledztwa, by zawęzić krąg podejrzanych. Z jej wiedzy wynika, że Sąd Najwyższy wypowiedział się, iż na takim etapie już nie można wykorzystać tego dowodu. "Ale może tu chodzi o własne przekonanie sądu" - powiedziała prokurator Kalisz.
Jeśli oskarżeni zgodzą się na badania wariografem - odbędą się one w połowie grudnia. (mn/mk)
Źródło: www.radio.bialystok.pl
Zdj.: www.prawo.egospodarka.pl