Chodzi o zbrodnię sprzed prawie 7 lat, która długo pozostawała niewyjaśniona. Ostatecznie jeden z zatrzymanych mężczyzn opisał całe zdarzenie, ale zapewnia, że to nie on zabił. Przyznaje się do tego, że usiłował zgwałcić kobietę. Twierdzi, że jego kolega przyniósł nóż i uderzył ofiarę w szyję, a wtedy on uciekł.
Pozostali dwaj zarzekają się, że to nieprawda, że w ogóle ich tam wtedy nie było. Ich obrońcy twierdzą, że trzeci z oskarżonych pomawia pozostałą dwójkę, by umniejszyć swoją winę. Był widziany na klatce schodowej, w mieszkaniu są ślady świadczące o tym, że tam był. Wobec pozostałej dwójki - jedynymi dowodami są jego wyjaśnienia.
Prokurator Agnieszka Kalisz podkreślała, że już w śledztwie ustalono, że sprawców było trzech. Wobec tego, który się przyznał zażądała 15 lat więzienia, bo pomógł w śledztwie, dla pozostałej dwójki - 25 lat więzienia. Wyrok sąd ogłosi za tydzień.
Źródło: radio.bialystok.pl
Zdj.: www.prawo.egospodarka.pl