Kuna, wpadając w kłusownicze sidła, miała sporo szczęścia. Po pierwsze, stalowa linka zacisnęła się zwierzęciu na grzbiecie zaraz za przednimi łapami - gdyby była to szyja to szarpiące się w stalowym uścisku, zwierzę udusiłoby się. Po drugie, uwięzione zwierzę zauważył mieszkaniec Czarnej Białostockiej, który po nieudanej próbie uwolnienia zawiadomił o problemie służbę leśną.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat strażnicy leśni z Czarnej Białostockiej wielokrotnie widzieli martwe zwierzęta w sidłach. Zwierzęta wpadające w takie pułapki nie mają szans: albo szybko się duszą, albo powoli konają z wycieńczenia.
- Zastawianie na zwierzynę sideł to okrucieństwo w najczystszej postaci. Jak widać, na kłusownikach nie robi to wrażenia – komentują leśnicy z Czarnej Białostockiej.
Strażnicy leśni pośpieszyli na pomoc wyczerpanej kunie, która ostatkami sił walczyła ze stalowym drutem zaplątanym w leszczynę. Mimo zmęczenia, próbowała w obronie gryźć ratowników. Leśnicy najpierw odwiązali ją od drzewa, potem unieruchomili zwierzęciu głowę. Wtedy dopiero udało się poluzować stalową pętlę - to uspokoiło kunę. Ostatnim krokiem było przecięcie nożycami stalowej linki, dzięki czemu oswobodzone zwierzę mogło wolne uciec do lasu.
Kłusownicy nie mogą liczyć na taryfę ulgową ze strony Straży Leśnej Nadleśnictwa Czarna Białostocka, która regularnie niszczy przestępcze sidła zakładane przeważnie ma zające i sarny.Często w takie pułapki wpadają psy lub koty błąkające się w leśnych ostępach. Osób złapanych na gorącym uczynku nie ma wiele, bo niezwykle trudno jest komuś udowodnić kłusowanie. Strażnicy leśni mają jednak swoje sposoby, aby skutecznie psuć szyki oprawcom zwierząt.
Tekst Wojciech Borys, Zdjęcia Maciej Urban - Nadleśnictwo Czarna Białostocka
Źródło: www.wrotapodlasia.pl