Po nadaniu Krynkom praw miejskich magdeburskich w 1569 roku, dodano drugi dzień targowy w soboty. W celu powiększenia dochodów miejskich oraz rozwoju handlu i rzemiosła, Zygmunt August dał także pozwolenie na odbywanie czterech jarmarków w ciągu roku. Na jarmarki wyznaczono dni: oktawę Bożego Ciała, na dzień św. Anny (26 lipca), w święto Narodzenia NMP (8 września) i na dzień św. Mikołaja (6 grudnia). Widocznie ustanowione dni handlowe ściągały olbrzymie rzesze sprzedawców i kupujących, gdyż już w drugiej połowie XVI wieku Krynki określano jako „miasto targami i jarmarkami sławne”.
Taki stan rzeczy trwał do XVIII wieku, kiedy to w wyniku wojen, a także pozbawienia Krynek praw magdeburskich miasto upadło, a tym samym targi i jarmarki. Za czasów Augusta III, w 1745 roku targ sobotni został zniesiony (z uwagi na ludność żydowską).
Do tradycji tej powrócono w okresie międzywojennym. Decyzją wojewody białostockiego z 1931 roku wyznaczono daty, w których odbywały się w Krynkach jarmarki wielkie. Były to dni: 7 stycznia, 3 lutego, 5 marca, 24 kwietnia, 9 maja, 14 czerwca, 27 lipca, 16 sierpnia, 9 września, 5 października, 3 listopada, 9 grudnia.
W razie zejścia się z wymienionymi dniami niedzieli lub innego święta, jarmark odbywał się w dniu następnym. Na cotygodniowych targach nadal handlowano w każdy czwartek. Miejscem odbywania targów był plac rynkowy w centrum miasta.
A co działo się na rynku w Krynkach w dni targowe i jarmarczne?
„Rozpościerano dziesiątki namiotów, ustawiano stragany, lady, stoły, a na nich – co dusza zapragnie. Czego tam nie było? Czapki w różnych fasonach i rozmiarach, kolorowe z czarnymi i błyszczącymi daszkami, kawałki skóry na różne części obuwia: „języki”, podszewki i podeszwy wykrojone na miarę; akcesoria furmańskie, wyroby miejscowych rymarzy, chomąta z rzemieniami i lejcami, od których ciągnęło dziegciem na odległość; artystycznie wykonane przez tokarzy kołowrotki do przędzenia lnu, kosze przepełnione bochnami chleba, „czarnego” z żyta i białego z przesianej mąki, a nawet stosy obwarzanków, bułek, ciast i wszelkiego rodzaju wypieków w obfitości smaków, stosownie do upodobań podniebienia; cukierki i słodycze; naczynia kuchenne i różnorodne sprzęty domowe. Słowem: wszystko czego zapragniesz. Wiejskie kobiety sprzedawały z koszy jajka, sery i osełki masła zawinięte w lniane płótno lub liście chrzanu. Cały plac zapełniał się furmankami, których zjeżdżała się niezliczona ilość. Nie wszystkie mieściły się na rynku, więc zajmowały przyległe ulice. Stały jedna obok drugiej, że przecisnąć się było trudno. Wszędzie panował ścisk, gwar i wrzawa, a krzyki przekupniów mieszały się z rżeniem koni”. - Tak wspominali targi w Krynkach dawni mieszkańcy.
Dzisiaj nie ma zgiełku i ścisku, nie słychać rżenia koni, a targi czwartkowe są tak naprawdę namiastką tych sprzed lat.
Ilustracje:
Fragment Kryńskiego rynku; targi w Pińsku i Słonimie; obraz olejny Józefa Chełmońskiego "Jarmark. Sprzedaż konia".
Źródło informacji i zdjęć: Pro Bona Krynki